niedziela, 10 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ II

  Nareszcie nadszedł- długo oczekiwany (przynajmniej przeze mnie) rozdział II ! Dedyk dla wszystkich fanek i fanów Nica. Choć wydaje mi się, że nie ma tu żadnych chłopców. No ale nieważne.
  Miłego czytania!! ;)

 ROZDZIAŁ II

*Oczami Nica*

  – Nico! Wstawaj, chłopie. Pora na śniadanie!
  – Och, odwal się, Leo – wymruczałem w poduszkę i przykryłem się szczelniej kołdrą.
  – Nie, nie odwalę się. Mamy piękny sobotni poranek. Powinieneś wyjść z łóżka i odetchnąć świeżym powietrzem, zjeść śniadanie, a następnie podlać kwiatki w ogródku lub porobić na drutach. Jak prawdziwy mężczyzna! – Leo zrobił minę macho i wypiął pierś.
  – Taa. Czyli mam brać przykład z ciebie? – parsknąłem. W odpowiedzi wystawił mi język.
 – Tak się składa, że ogrodnictwo i robótki ręczne to sztuka, której ty nie ogarniasz umysłem, mój drogi przyjacielu.
   Przewróciłem oczami. Syn Hefajstosa odsłonił okna, a ja zacisnąłem powieki, gdy promienie słoneczne zaświeciły mi w twarz. Zasłoniłem ręką oczy i powoli zwlokłem się z łóżka.
  Po chwili Leo wyszedł, a ja poszedłem się przebrać. Założyłem ciemną koszulkę z napisem ,,NIE" oraz czarne jeansy. Spojrzałem z niesmakiem w lustro. Wyglądałem jak jeden z podziemnych poddanych mojego ojca, i mam tu na myśli oczywiście duchy. Tak. Mój wspaniały tatuś, Hades, bóg śmierci i Pan Podziemia. Ale pomiędzy mną a upiorami była zasadnicza różnica: one były przezroczyste. Ja nie. Jeszcze nie. Miałem jakieś dziwne wrażenie, że każdego dnia robię się coraz bledszy.
  Rozwichrzone po nocy włosy przeczesałem jedynie ręką, a następnie niedbale pościeliłem łóżko i wyszedłem z domku trzynastego. Pobiegłem ścieżką w stronę stołówki, ale gdy byłem w połowie drogi moją uwagę zwróciły krzyki, dochodzące ze znajdujących się niedaleko domków. Zmarszczyłem brwi. Owszem, wrzaski i krzyki bitewne były rzeczą normalną  w Obozie Herosów, lecz te były jakieś inne, jakby przepełnione lękiem. Odwróciłem się i od razu zauważyłem powiększający się tłum wokół domku siódmego, z którego unosił się dym.
  Skierowałem się w tamtą stronę.

***

  Już z daleka poczułem zapach ognia i dymu. Przyspieszyłem kroku i po chwili stanąłem jak wryty, wpatrując się z niedowierzaniem w to, co działo się na placu.
  Ludzie zebrani pod płonącym domkiem Apolla wyglądali jak chmara owadów, ruchliwa i stłoczona w jednym miejscu. Wszyscy machali rękami, wrzeszczeli i popychali się wzajemnie.
  Podbiegłem nieco bliżej do tłumu i spytałem najbliżej stojącej osoby:
  – Hej, co tu się dzieje?
  Moim rozmówcą był Tommy, jedenastoletni syn Apollina, mieszkaniec płonącego domku.
  – Bitwa między nami a dziećmi Aresa. Zaczęło się jakoś piętnaście minut temu. My sypaliśmy wierszami i strzałami, oni... płonącymi włóczniami. I przekleństwami. A oto i efekt – powiedział gorzko i wyciągnął rękę, wskazując walący się dach Siódemki.
  – Nikogo nie ma w środku? – spytałem zaniepokojony.
  – Jest... moja przyszywana siostra, Natalie. Ale ogień szybko się rozprzestrzenia, przewodniczący domków zakazali wchodzenia do środka, ani po Natalie, ani  po swoje rzeczy. Teraz już w ogóle jest za późno – rzekł i pociągnął nosem. – Otworzysz drzwi i bum! Cały dach i ściany się zawalą. Byłoby to nie tylko samobójstwem, ale też morderstwem. Tak mówił Chejron. Możemy mieć tylko nadzieję, że ona sama jakoś stamtąd wyjdzie... – zakończył smutno.
  – Dzięki za informacje, Tom. – Poklepałem go po ramieniu. Przyjrzałem mu się uważnie. – Jesteś pierwszoroczny, zgadza się?
  Skinął głową i przetarł oczy. Spojrzałem na niego ze współczuciem. Z tego co pamiętam, dotarł do obozu jakieś pięć dni temu. Sytuacja, która teraz się zdarzyła, na pewno nie dodawała mu otuchy w obcym miejscu. W jego oczach był widoczny strach.
  – Nie przejmuj się. Na pewno wszystko dobrze się skończy. Zobaczysz – pocieszyłem go.
  Uśmiechnął się do mnie słabo i podszedł nieco bliżej do zbiorowiska. Uznałem, że to nie najgorszy pomysł, toteż poszedłem w jego ślady. Zastanawiałem się, kto mógłby okazać się pomocny w tej sytuacji. Do głowy przyszedł mi mój kumpel, Leo, który był odporny na ogień, ale jak miałby się dostać do środka? A potem jeszcze wynieść poszkodowanego? Nie, to zły pomysł.
  Rozejrzałem się. Piper McLean, córka Afrodyty, usiłowała uspokoić zgromadzonych za pomocą czaromowy, a Percy Jackson próbował ugasić pożar. Nie było to jednak takie proste; jeśli dobrze rozumiałem jego intencje, nie mógł lać zbyt dużo wody naraz, żeby deski nie zrobiły się za ciężkie i nie zburzyć domku (no i nie zabić przy okazji osoby będącej w środku).
  Ponownie obrzuciłem wzrokiem herosów w poszukiwaniu osoby odpowiedniej do uratowania półboga, który znajdował się gdzieś między płomieniami.
  I zdałem sobie sprawę, że tą osobą mogę być ja.
  Potrafię przecież poruszać się cieniem. Może udałoby mi się dotrzeć do ofiary i od razu wrócić na plac, unikając w ten sposób stania się pieczoną kiełbaską.
  Podjąłem decyzję i wkroczyłem w cień.
  Już po chwili poczułem ostrą woń dymu, wdrażającego się w moje nozdrza. Zakaszlałem i zasłoniłem twarz ręką, rozglądając się wokoło. Oczy piekły mnie od gorąca, a włosy na moich ramionach zaczęły się powoli zwęglać. Mimo to ruszyłem w poszukiwaniu półboga.
  Ledwo wkroczyłem do kolejnego pomieszczenia i coś złapało mnie za nogę, ciągnąc do przodu.
  – Uważaj! – usłyszałem jedynie.
  W miejscu, w którym stałem przed chwilą, leżała nowa sterta spalonych desek. Obejrzałem się i zobaczyłem dziewczynę, będącą mniej więcej w moim wieku, z pobladłą twarzą i zamglonym wzrokiem. Jej długi warkocz był lekko nadpalony, a uścisk ręki niepokojąco słaby.
  – Dzięki – wydusiłem, starając się nie wdychać dymu. – Chodź, przyszedłem cię stąd wyciągnąć.
  Kiwnęła tylko głową, po czym spróbowała wstać, ale jej nogi zaczęły się trząść. Upadła z powrotem na swoje miejsce.
  – Pomogę ci – wychrypiałem. Zaczynałem także odczuwać skutki wdychania zatrutego, gorącego powietrza.
  Oparła się o mnie i wspólnymi siłami wstaliśmy. Rozejrzałem się. Musiałem znaleźć jakiś cień, a nie było to takie proste wśród płomieni. Nie przemyślałem tego wcześniej.
  Na szczęście dostrzegłem go jakieś osiem metrów przede mną, na końcu kolejnego pokoju. Ogień dopiero zaczął tam docierać, lecz nie mieliśmy wiele czasu na dojście do niego.
  Ruszyłem do przodu, a dziewczyna poczłapała za mną. Zwiesiła nisko głowę, a ręka, którą mnie obejmowała, zaczęła się zsuwać z moich ramion. Na szczęście w porę ją złapałem, zanim potknęła się o kawałek drewna, będący dawniej czymś w rodzaju nogi od stolika.
  Przytrzymałem ją i zmusiłem do pójścia do przodu. Jeszcze tylko trzy metry, dwa...
  – Aaa!!! – krzyknąłem i odskoczyłem w tył. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Zdążył już także objąć to pomieszczenie. ,,Szlag", pomyślałem. Na nasze głowy o mało co nie spadł kryształowy żyrandol.
  – Szybko! – krzyknąłem i pociągnąłem dziewczynę do przodu. Przeskoczyłem nad szczątkami kredensu i wtopiłem się w cień.
  Przez chwilę błądziliśmy w ciemnościach, jednak już po chwili wstąpiliśmy w krąg światła. Znaleźliśmy się parę metrów za herosami.
  Pod dziewczyną natychmiast ugięły się nogi, a oczy wywróciły do góry białkami. Przytrzymałem ją w porę, jednak sam także nie czułem się najlepiej.
  – Pomocy! – zawołałem z wysiłkiem. Dziesiątki oczy zwróciły się w moją stronę – jedni patrzyli z niedowierzaniem, inni z nieustającą paniką, niektórzy z powstrzymywanym obrzydzeniem i wstrętem, ewentualnie z otwartą wrogością. Nie byłem jakoś specjalnie lubiany.
  Przybiegły do mnie dwie osoby, Will Solace oraz Sabrina Zuhano, dzieci Apolla. Will był głównym lekarzem w Obozie Herosów. Sabrina była tu zaledwie półtora roku, ale od początku przejawiała wielkie zdolności medyczne i teraz była kimś w rodzaju kapitanki pielęgniarek w szpitalu obozowym, no i zastępczynią swojego brata.
  Spojrzeli na mnie: Will z uśmiechem, od którego dawniej dostawałem gęsiej skórki, lecz teraz czułem jedynie skrępowanie i zażenowanie, a Sabrina z nieprzyjaznym błyskiem w oku.
  – Świetnie, Nico! – pochwalił mnie Will i kucnął przy omdlałej dziewczynie. – Moja siostra była w niezłych tarapatach. Jak zwykle zresztą. Jak to zrobiłeś?
  – Po prostu przeniosłem się cieniem... czekaj. To twoja siostra?
  – No tak. Nie wiedziałeś? – spytał zdziwiony.
  – Nie. – Pokręciłem przecząco głową i opadłem ciężko na ziemię. Poczułem mdłości.
  – Wiesz, że nie musiałeś tego robić. – Córka Apolla wbiła we mnie wzrok. Nie wyglądała na zadowoloną z tego, że uratowałem jej siostrę.
  – Owszem, musiałem. Inaczej by zginęła. Mogłabyś chociaż podziękować – odparłem.
  W odpowiedzi tylko przewróciła oczami i parsknęła.
  – Sabi, nie bądź niemiła – mruknął Will, badając oczy dziewczynie z pożaru.
  Przyjrzałem się jej. Była całkiem ładna. Miała długie kasztanowe włosy i delikatne rysy twarzy. Usta były ładnie zarysowane, a duże brązowe oczy otaczała gęsta sieć czarnych rzęs. Nie miała makijażu, co moim zdaniem tylko podkreślało jej naturalną urodę. Chociaż nie jestem pewien, czy powinienem ją oceniać teraz, gdy  leży nieprzytomna, jest cała osmalona i ma wywrócone białka oczu.
  Will zbadał najpierw swoją siostrę, potem mnie. W tym czasie reszta herosów zdążyła ugasić pożar, doszczętnie zniszczyć budynek i pójść na śniadanie. Happy end!
  – Jesteś praktycznie zdrowy – zaczął Will, – choć podejrzewam, że trochę się podtrułeś. Ale parę łyków nektaru powinno załatwić sprawę. Natty zabierzemy do szpitala – zwrócił się do Sabriny.
  – Ma na imię Natty? – spytałem, a córką Apolla podała mi termos z boskim napojem. Wziąłem parę łyków i mdłości ustały.
  – Tak, Natalie Kennedy – burknęła Sabrina.
  – Jak długo będzie w szpitalu? – zapytałem, ignorując nieprzyjemny ton głosu dziewczyny.
  – To się okaże – westchnął chłopak. 
  Wziął siostrę na ręce, a Sabrina zabrała mi termos, mrucząc coś o odkażaniu. Pożegnaliśmy się, przy czym dziewczyna zrobiła to tak ozięble, że aż odwróciłem wzrok.
  Po paru minutach wstałem i poszedłem do kantyny. Miałem nadzieję, że zdążę jeszcze zjeść spóźnione śniadanie.

*****************************************

Ufffff!! Jezu, mam dość. Pisząc to siedziałam w tak niewygodnej pozycji, że bolą mnie teraz całe plecy, kolana i tyłek. Nie wspominając o palcach.
Dobra, dosyć marudzenia. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. Z początku miało to być zupełnie inaczej, ale wyszło tak, i bardzo się z tego cieszę, bo pierwotna wersja jest po prostu do czterech liter.
Dobra, idę się wreszcie wyszykować do spania ^^
Trzymajcie się, hirołsy.
Czytajcie,
komentujcie,
i wybaczcie mi, że dodaję tak późno xd
Xoxo ;*
Annabell di Angelo

24 komentarze:

  1. Jej, kolejny rozdział :) Jak zawsze super :) Czekam na nexta :) Kiedy mogę się spodziewać??? Życzę weny :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ^^. Dzięki ;).
      Nie mam pojęcia, kiedy wstawię kolejny. Jak łatwo zauważyć, posty pojawiają się u mnie nieregularnie. Na pewno jeszcze w tym tygodniu ;).
      Wzajemnie :).
      Xoxo ;*
      Annabell di Angelo
      PS. Niezapominajko, prowadzisz może jakiegoś bloga?

      Usuń
    2. Niestety nie :( Dzięki za odpowiedź :)
      ~niezapominajka21~

      Usuń
    3. Wielka szkoda ;(. Haha, zawsze do usług :D. Czuję się w obowiązku odpowiadać na każdy komentarz. Również na ten xd
      Xoxo ;*

      Usuń
  2. Hej, hej
    Jest rozdział! Hura!
    Jak wiesz (albo zaraz się dowiesz) czytałam tylko pierwszą część przygód Percy'ego Jacksona (tak, tak prawdopodobnie zaraz będę martwa, ale na swoją obronę dodam, że przynajmniej z twórczości Riordana przeczytałam Kroniki Rodu Kane) i myślałam, że nic nie ogarnę. Na szczęście pisząc wyjaśniasz i ja, osoba która nie czytała olimpijskich herosów, nie miałam problemów z odnalezieniem się. Za to należy się '+' bo czasem wchodzisz na czyjegoś bloga i nie wiesz co, gdzie i jak.
    Oczywiście to jak piszesz mi się bardzo podoba, o czym chyba wiesz z moich wcześniejszych komentarzy, więc oszczędzę ci długiego niczym ostatnia lekcja w piątek wychwalania twojego talentu.
    Czekam na więcej i dziękuję, że zajrzałaś do mnie
    Pozdrawiam
    Kot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Szczerzy się do ekranu*
      No wiem! Ja też się z tego cieszę!! xD
      No coś ty?! :O Jak to się stało? xd. (Dobrze, że chociaż KRK ;). To się chwali ^^). Uff, to mi ulżyło xD. Zamysł był właśnie taki, by jak najwięcej wyjaśniać, bo nie każdy czytał obie serie, co w końcu grzechem nie jest i często się zdarza. Dlatego też jestem wyrozumiała i nie, nie zabiję cię za nieczytanie OH :D. Ale cieszę się, że ogarniasz :D.
      No wiem, wiem, i meeega ci za to dziękuję (komentarze, miłe słowa, że JESTEŚ) ^^. Oj weź, bo się zarumienię... :3
      Nie ma sprawy. To była czysta przyjemność ;).
      Xoxo ;*
      Annabell di Angelo

      Usuń
    2. Na początku chciałam przeprosić, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale kompletnie o tym zapomniałam.
      Co tu dużo mówić - jest Nico, Mentrix jest szczęśliwa. Tylko krótki ten rozdział, to moja jedyna uwaga.
      Zawsze wiedziałam, że Ares i Apollo obok siebie to nie jest dobry pomysł. Działalność ich dzieci tylko to potwierdza 😁. Ciekawe, dlaczego ta dziewczyna S. nie lubi Natalie. Nico zachowuje się jak bohater i ratuje dame z opresji. W moim odczuciu Nico jest bardziej mroczny, ale tutaj taki by się nie nadawał. Ale, ale... Tutaj musisz mi wybaczyć, ale ja wszędzie widzę Solangelo. I to wspomnienie o dziwnym uśmiechu Willa... To dziwnie działa na moja wyobraźnię. Nawet nie wiedziałam, ze jest ze mną aż tak źle. To powinno minąć.
      Rozdział super, przyjemnie się czytało, błędów nie widziałam.
      Pozdrawiam,
      Mentrix

      Usuń
    3. Spoko, wszystko rozumiem ;).
      Wieeeem, że krótki, ale pracuję nad tym. Wolę jednak dawać krótsze, za to częściej :). Bo widzisz, zawsze najpierw piszę w zeszycie, nie na komputerze, a nie mam tak dużo czasu żeby przepisywać dłuższe rozdziały :/ . Ale naprawdę nad tym pracuję xD.
      To zdecydowanie niedobry pomysł -.-
      O tym, czy i dlaczego (jeśli to prawda) pani S. nie lubi pani N. dowiesz się już niedługo :3
      Boru, nie przejmuj się, taki był zamysł :D. To wspomnienie o dziwnym uśmiechu Willa było celowe, wiesz, nawiązanie do końcówki OH ;). Nie martw się, wszystko z tobą w porządku xDD.
      To świetnie ;).
      Xoxo ;*
      Annabell di Angelo

      Usuń
  3. Wybacz, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału... Ale myślę, że nadrobię to jeśli powiem ci tak szczerze od serduszka, że wspaniale piszesz!!!
    ~Reyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, dziękuję ci <3. Wybaczam, wybaczam ;D.
      Xoxo ;*
      Annabell di Angelo

      Usuń
  4. Rozdział fajny. Styl pisania fajny. Nico fajny...
    Mrrrrrr, wyczuwam heterozwiązek pana Di Angelo
    Przepraszam, że tak późno komentuję.
    To jeszcze tylko dwa słówka ode mnie:
    1)dłuższy niż poprzednie (oczywiście rozdział XD) za co duży PLUS
    2) Taka mała niespójność, brak logiki (?) się wkradła, bo opisujesz..to znaczy Nico twierdzi, że Natalie ma brązowe oczy, a chwilę potem wywrócone białka..eee, już sama nie wiem, ale nie umiem po prostu sobie tego zobrazować. W sensie, że w takiej sytuacji umiał określić, ba, w ogóle zastanawiać się nad barwą tęczówek...
    A tak poza tym super, czekam na więcej.
    Weny i do następnego rodziału ;)
    Aria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję ;3
      Masz dobrego nosa xDD
      Dziękuję, że W OGÓLE komentujesz :D.
      1) Wiem. Staram się xD
      2) Chodziło mi raczej o to, że wcześniej to zauważył, a potem tylko o tym przypomniał. Choć rzeczywiście, trochę dziwnie to napisałam xd. Zastanawiać to on się może xd. W końcu już wiele w życiu widział ;). Myślę, że po prostu po tylu drastycznych przygodach, jakie odbył, sytuacja taka jak ta nie robiła na nim aż tak wielkiego wrażenia :).
      Jeszcze raz dzięki :D.
      Wzajemnie!! ;)
      Annabell di Angelo

      Usuń
  5. Jednak udało mi się to dzisiaj przeczytać. Miałam zamiar najpierw odrobić lekcje, dokończyć rysować plakat i napisać specjalną jednoczęściówkę dla mojej ( najprawdopodobniej chorej) przyjaciółki. Ale ta był Nico! ( No i pochłonęłam pizzę, po czym jak zwykle marudziłam, że mój żołądek jest za mały, ale to tak na marginesie) A więc tak: Każdy rozdział o Nico jest epickim rozdziałem. Ten rozdział jest niemożliwe epicko zadżemisto cholernie rozwalający. ( ten uczuć kiedy próbujesz nazwać coś czego nie idzie nazwać bo jest to zdecydowanie za dobre jak na te wszystkie określenia) Czekam na więcej.
    <> Karo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhahah, Boże, rozwaliłaś mnie xDDD.
      Dokładnie! Tu był Nico!! Nico ważniejszy od wszystkiego <3.
      Oooo, zazdro. Mam mega ochotę na pizzę (pomińmy fakt, że jest środek nocy, a jedząc tak późno zrobię się gruba).
      ,,Każdy rozdział o Nico jest epickim rozdziałem" - zgadzam się. Nicoooo <3 <3 <3.
      To uczucie xDDD. Człowieku, uwielbiam cię za to określenie :D.
      Pozdrawiam ;*
      Annabell di Angelo

      Usuń
  6. Coraz fajniej się czyta :) Fajne jest to że jest z perspektywy kogoś innego i zawsze jakieś urozmaicenie.

    Nemezis <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeah, moje auto nabiera prędkości XD. Super, że ci się to podoba ;). Cieszy mnie to ^^
      Xoxo ;*
      Annabell di Angelo

      Usuń
  7. Nie wiedziałam, że u Apolla mają kryształowe żyrandole o.O Kurde chyba aż się z 13. do nich wyniosę :D
    Moje ukochane Solangelo, którego będę świadkiem kiedy w końcu ruszę dupę by przeczytać Próby Apolla, właśnie umarło ;-;
    Hmm kto by pomyślał, że Nico będzie z Natty, no kto
    Powiem, że ciekawie się czytało do Letniego Chamskiego Podrywu...
    No dobra nie ważne, że jutro o 8 wstaje do stajni *czemu ja to sobie robię* Lecę dalej
    Laciata <3
    A no i rodziały coraz bardziej mi sie podobają :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, rozwaliłaś mnie tym xDD.
      No przykro mi no, ale taka była moja wizja ;-;. Teraz już za późno, by ją zmienić xD.
      Ej ej ej, nikt nie mówił, że Nico i Natty będą razem xD.
      Hmm, dzięki? xD. Nie zupełnie wiem co teraz powiedzieć, ale dzięki :D.
      Leć, a rano do koników wio!
      Hehe, to dobrze, że się coraz bardziej podobają - rozwijam się! xd
      Xoxo
      Annabell di Angelo

      Usuń
    2. tetetetete nikt nie mówił? Prolog, mówiłaś że sobie zaspoilerowałam przewidując ten wątek, więc xD
      Będą będą, wiem, że będą :3

      Usuń
    3. Człowieku, uwierz, tu tak się wszystko namąci, że ten mały spojler jest praktycznie nic nieznaczący xDD. Zresztą, niekoniecznie chodziło mi o to, że Nico i Natalie będą razem. Oni mają być przyjaciółmi... przynajmniej na razie... xD.
      xxxx
      Annabell

      Usuń
  8. Tak z rzucających mi się w oczy spraw: Hades nie był bogiem śmierci. Często jest mylony z Tanatosem. Hedes to bóg Podziemia i bogactwa, Tanatos śmierć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaa, to słuszna uwaga xD.
      Chociaż wydaje mi się, że Hades od śmierci też jest. Musi być w sumie.
      Tanatos to bóg takiej śmierci fizycznej, jeśli wiesz co mam na myśli. Przynajmniej ja tak to odbieram ;).
      Ale dziękuję, cieszę się, że jesteś taka drobiazgowa, w dobrym tego słowa znaczeniu ;D.
      Xoxo,
      Annabell di Angelo

      Usuń

Witaj, strudzony wędrowcze!
Bardzo mnie cieszy, że kliknąłeś, aby dodać komentarz. Nie wstydź się swojej opinii; pisz szczerze i często!